Restaurację Kuchnia Otwarta z warszawskiego Wilanowa znam już jakiś czas, ale chciałam Wam ją przedstawić po tym, gdy odwiedzę ją razem z moimi dziećmi i będę mogła ocenić to miejsce także z ich punktu widzenia.
Wybraliśmy się tam rodzinnie, spróbowaliśmy kilka propozycji z menu i spędziliśmy bardzo miły wieczór. Zanim jednak zaprezentuję Wam dania, napiszę kilka słów o samej restauracji.
Restauracja Kuchnia Otwarta to miejsce dla każdego. Podzielona jest na strefy. Dla osób poszukujących miejsca na spotkanie biznesowe, restauracja posiada salkę konferencyjną wyposażoną w sprzęt multimedialny. Ma oddzielne wejście oraz toaletę. Nie płacisz za wynajęcie tej sali, tylko za to co zamówisz na miejscu. Uważam, że to świetne rozwiązanie dla osób, które prowadzą działalność gospodarczą, potrzebują czasem zorganizować spotkanie biznesowe, a nie mają swojego biura.
Najważniejsze dla mnie miejsce w Kuchni Otwartej to zdecydowanie zamknięta oddzielna sala zabaw dla dzieci. Wyposażona jest w wysokiej jakości zabawki, które zainteresują każde dziecko. Moje przepadły tam od razu 🙂 Sala jest przeszklona i znajduje się obok stołów dla gości. Tak więc mogliśmy bez obaw zrelaksować się przy winie i kolacji, widząc obok nasze dzieci i one widziały nas.
Stół, przy którym siedzieliśmy znajduje się także obok kuchni. Kuchnia Otwarta bowiem to właśnie kuchnia otwarta dla swoich gości. Widzimy jak kucharze przygotowują dla nas pyszności z karty.
W restauracji jest też bar, przy którym możesz napić się drinka. W sezonie wiosenno – letnim na zewnątrz znajduje się dość spory ogródek ze stolikami.
Szefem kuchni w restauracji jest Michał Adam Molenda. Michał przez wiele lat lat pracował i praktykował u boku znakomitych szefów kuchni takich jak Gordon Ramsey, Alain Ducasse, Jamie Simpson czy Michel Roth. Ukończył legendarną szkołę Le Cordon Bleu na kierunku kucharskim oraz cukierniczym. Stawia na świeże produkty polskie, lokalne i sezonowe. Sam chodzi do lasu na Wilanowie i przynosi do restauracji skarby natury – uwielbiam takich freaków 🙂
W restauracji możesz kupić przetwory, które przygotowują kucharze – kiszonki, octy, oliwy. Wszystkie potrawy w ofercie restauracji są bez dodatku soli ani cukru. Szef tak komponuje smaki, że w ogóle nie odczuwa się braku tych przypraw. I chwała mu za to.
Mistrzem cukierniczym w Kuchni Otwartej jest Bartek Boratyn. Z wyłącznie naturalnych składników przygotowuje niezwykłe słodkości: ciasta, ciasteczka, desery. Możemy delektować się także pysznymi „domowymi” lodami.
Do restauracji możemy przyjść już na śniadanie, w tygodniu codziennie zjemy inny lunch, jest sezonowo zmieniana karta dań oraz (co mnie bardzo cieszy) menu dla dzieci.
Zgodnie z koncepcją Kuchni Otwartej – dania są zdrowe, skomponowane z polskich, świeżych i sezonowych produktów. Regularna karta jest krótka, ale według mnie wystarczająca. W menu dla dzieci znajdziemy wszystko co ucieszy nasze pociechy.
Mila zamówiła kurczaka z kaszą jaglaną i surówką z marchewki, Pola rybę z frytkami i surówką z marchewki, a Staś kurczaka z frytkami i zielonym ogórkiem. Jak widać na zdjęciach wszyscy byli bardzo zadowoleni. Ja też, bo pięknie zjedli i „zasłużyli” na lody 🙂
Na początek zostaliśmy poczęstowani kurkami w occie. Fajny, lekko słodkawy smak. Ja jadłam tatara wołowego, a na danie główne pstrąga. Nie wiem, które danie lepsze. Na pewno oba niezwykle pyszne. Aż się wierzyć nie chce, że są bez dodatku soli. Podziwiam to, ponieważ przyznaję, że lubię sól i dość dużo jej używam. Tym razem, wyjątkowo nie musiałam tego robić. Potrawy były świetnie skomponowane zarówno ze względu na smak jak i strukturę. Nie brakowało niczego. Bardzo przyjemnie się nimi delektowałam.
Mój mąż zamówił zupę ziemniaczaną oraz udo z królika. Był zachwycony. Próbowałam oczywiście obu dań i zdecydowanie się z nim zgadzam. Zupa delikatna kremowa, bardzo odpowiadał mi w niej szczypior. Mięso z królika mięciutkie, rozpływało się w ustach. Moi przyjaciele jedli także sałatkę z oscypkiem, bavettę i gicz jagnięcą. Każdy zjadł ze smakiem swoje dania. Marcin nie mógł odmówić sobie deseru – wybrał ciasto czekoladowe z jeżynami. Że tak powiem – sztos. Musiałam oczywiście spróbować i się nie zawiodłam. Naprawdę fajna kolacja.
Do Kuchni Otwartej wrócę na pewno nie raz. To jedna z moich „zaprzyjaźnionych” restauracji, w których czuję się jak u siebie. To ludzie tworzą restaurację i w tym miejscu da się to odczuć.
Szef Michał Adam Molenda napisał ostatnio świetny tekst. Przytajcie koniecznie:
http://www.entertheroom.pl/food/6457-nakarmic-muzy