3 lis 2014
Hiszpańskie owoce morza i ryby
Tydzień temu wróciłam ze wspaniałej podróży kulinarnej do Barcelony! Była to moja wygrana w konkursie zorganizowanym przez Złoto Hiszpanii. Nie da się opisać słowami jakie miejsca odwiedziłam, jakie pyszności widziałam i jadłam. Wyjazd niedługi, ale tak intensywny i pełen kulinarnych wrażeń, że „zachorowałam” na hiszpańską kuchnię i Hiszpanię. Dlatego od czasu do czasu będę wracała wspomnieniami i postaram się pokazać Wam jak najwięcej z tego co zostało w moim sercu oraz na języku i podniebieniu rzecz jasna.
Przedstawiam Wam pimientos de Padron. Nie są to oczywiście ryby ani owoce morza, ale są totalnie wyjątkowe. W związku z tym warte napisania o nich na początku mojej opowieści hiszpańskiej. Pimientos de Padron to małe zielone papryczki. Najpyszniejsze są usmażone w dobrej jakości oliwie z oliwek i posypane gruboziarnistą solą morską. Są delikatne i słodkie w smaku, chyba, że trafi się na tę jedną, która jest piekielnie ostra:) Papryczki te uprawiane są w Hiszpanii tylko w Galicji, w prowincji Coruña, w miejscowości Padrón – stąd ich nazwa. Muszą być zerwane zanim zaczną dojrzewać. Jeśli zerwie się je za wcześnie, pozostają bez smaku, jeśli za późno – są strasznie ostre. Te zerwane w porze odpowiedniej są cudownie pyszne i koniecznie musicie ich spróbować.
Do papryczek, ryb i steków używam płatków soli La Sal Gallery – polecam Wam, idealnie pasuje do hiszpańskich rarytasów.
Jak już wiecie w Złoto Hiszpanii zakupicie wszystkie skarby hiszpańskie. Ja na początek przedstawiam Wam: barwena, aguja, boquerones i krewetki carabinero.
Przygotowałam je najprościej jak się da, aby poczuć ich najprawdziwszy i oryginalny smak. Te większe ryby – barwenę i aguja należy oczywiście wypatroszyć przed przyrządzaniem. Jeśli nie lubicie lub nie umiecie tego robić – pamiętajcie, że w Złoto Hiszpanii pracownicy mogą to zrobić za Was. Krewetki carabineros pozbawiłam pancerzy i układu trawiennego. Nie używałam żadnych przypraw oprócz soli, o której napisałam Wam wyżej i świeżo zmielonego czarnego pieprzu.
Barweny i krewetki usmażyłam na grillu, skropione oliwą z oliwek. Rybom aguja odcięłam głowy i razem z boqeurones, obtoczyłam w mące i usmażyłam w głębokim, dobrze rozgrzanym tłuszczu.
Jak wszystko było gotowe – posypałam płatkami soli i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Podałam do nich ćwiartki cytryny i sos z pomidorków cherry. 500 g umytych pomidorków cherry usmaż na rozgrzanym maśle klarowanym razem z dwiema posiekanymi szalotkami i trzema ząbkami czosnku. Dopraw solą i pieprzem. Zblenduj i dodaj 2 łyżki posiekanej natki pietruszki. Sos podawaj najlepiej ciepły.
To była obłędna uczta! Uwielbiam takie dania, które przenoszą mnie do wspomnień. To zdecydowanie było – rozkoszując się smakiem świeżych i pysznych ryb i krewetek, czułam się jakbym jadła w jednej ze znakomitych restauracji w Barcelonie!:) Uwielbiam Złoto Hiszpanii za to, że daje mi takie możliwości. Jak pisałam wyżej – to nie jest jedyny wpis o mojej podróży hiszpańskiej. Będzie ich wiele i w każdym z nich postaram się pokazać Wam jakieś fajne hiszpańskie produkty, świeże ryby, owoce morza i mięso. Zapraszam Was serdecznie, bo jestem przekonana, że będzie na co patrzeć, co czytać i na pewno dowiecie się co i jak najlepiej hiszpańskiego jeść.
iHasta la vista!
Pozostaję w temacie klimatów i smaków wakacyjnych. Tym razem Włochy i moja wersja toskańskiej słynnej sałatki. Panzanella, bo o niej mowa, to sałatka przeważnie składająca się z pysznych słodkich dojrzałych pomidorów, czerwonej cebuli, czerstwego chleba, oliwy z oliwek i octu balsamicznego. Jak to we włoskich daniach – nie chodzi o ilość, ale o jakość składników. […]
Jeśli jesteście ze mną tutaj choć trochę to z pewnością wiecie, że moją największą miłością jedzeniową są owoce morza! Nie od dzisiaj wiadomo, że gdybym miała dostęp codziennie do świeżych ryb i owoców morza to mogłabym nie jeść nic innego. Świeżość i prostota w tym wypadku są najważniejsze. Uwielbiam kalmary w panierce z sosem aioli […]