Nie pisałam nic przez weekend, bo był bardzo pracowity i pełen wrażeń. Razem z mężem i naszą „drużyną pierścienia”, odwiedziliśmy ukochane ciotki w stolicy. Spotkanie planowane było wcześniej aby wspólnie przygotować danie, które razem z „mieszkowym” składem przyrządzałyśmy jeszcze gdy prawie wszystkie wieczory (a nawet noce i dnie) spędzałyśmy wspólnie. Sakiewki z polędwicą wołową… Skład „mieszkowy”, bo te sakiewki z polędwicy wołowej nazwane są przez nas „mieszkami”. Niestety tym razem zabrakło jednej członkini zespołu – nie przewidzimy glutów i gorączek naszych pociech. Kasiu – następnym razem na pewno się uda!
„Mieszki” wykonuje się bardzo łatwo. Ważne jest aby składniki były jak najlepszej jakości. Polędwica wołowa – „załatwiona” od babci Oli i dobry ser pleśniowy. Do tego szpinak, dużo serca i radości.
Otrzymuję od Was informacje, że mogłabym robić lepszej jakości zdjęcia – zgadzam się w 100%! Robię wszystko co w mojej mocy – na razie chyba aparat nie taki, nie zawsze też udaje mi się robić zdjęcia w świetle dziennym, co również daje dużo lepsze efekty. Może w niedługim czasie to się zmieni. Na razie bardzo się staram i mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Napisałam też o jakości zdjęć ze względu na to, że poniższe zdjęcia są również w tym kontekście nie najlepsze. Wesoła atmosfera także nie „pomagała” aby w skupieniu robić zdjęcia. Na zdjęciach członkinie składu „mieszkowego”. Zapraszamy…
Sakiewki z polędwicą wołową
Przyrządzenie:
Smacznego
Może to zdjęcie nie oddaje smaku jaki „mieszki” mają w sobie, ale gdy spróbujecie, zrozumiecie, że jest to pysznie przygotowane mięsko.