La Melisa restauracja w Radomiu
Nie wiem czy wiecie, ale pochodzę z Radomia. Od początku studiów mieszkałam w Warszawie, a od 5 lat (dokładnie od urodzenia się dziewczynek) mieszkam z powrotem w Radomiu. Żadna to na szczęście odległość do Warszawy, dlatego często tam jestem i większość mojej aktywności offline związanej z blogiem spędzam właśnie w stolicy. Pomyślałam sobie jednak, że skoro jestem Radomianką to warto, żebym napisała także o kulinarnej mapie Radomia.
Spotkałam się z Michałem Falkiewiczem (FotoMajk), który tak jak ja jest pasjonatem jedzenia, lubi dobrze jeść i gotować, a dodatkowo jest fotografem. Postanowiliśmy zrobić tournee po radomskich restauracjach i wspólnie ocenić ich ofertę. Chcemy przygotować kulinarny przewodnik po Radomiu. Gdzie warto pójść, a jakich miejsc unikać? Przygotowaliśmy kartę ocen i bez konsultacji między sobą będziemy oceniać najbardziej znane restauracje radomskie. Potem każda z nich otrzyma ocenę końcową, która będzie średnią przyznanych przez nas punktów. Oceniamy dania z regularnej karty, nie bierzemy pod uwagę śniadań, lunchów ani deserów – tych ostatnich obydwoje nie jemy. Nie da się ukryć, że będzie to przewodnik subiektywny, ale napisany przed dwóch foodies, tak, że sądzę, że kompetentny i pomocny.
La Melisa restauracja w Radomiu
Pierwszą restauracją, do której się wybraliśmy była La Melisa cafe and restaurant. Przyznaję, że była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Słyszałam kilka opinii o tej restauracji, bardzo różnych. Michał, jak się okazało, też po raz pierwszy szedł do La Melisy.
Zgodnie z informacją na stronie internetowej restauracji: „La Melisa cafe and restaurant to miejsce wyjątkowe gdyż gotujemy w „zgodzie z naturą” – bez sztucznych przypraw i chemicznych dodatków – bardzo popularnych w wielu restauracjach, a także polskich domach. W naszej kuchni nie ma miejsca dla glutaminianu sodu, magii, itp. Smażymy na maśle klarowanym, oliwie z oliwek i oleju kokosowym.” „Produkty z których przygotowujemy posiłki są zawsze świeże oraz starannie wyselekcjonowane, zakupione u lokalnych dostawców.” Zapowiadało się zatem interesująco.
Ze strony także dowiemy się kim jest szef kuchni La Melisy – to Jarosław Sobolewski, który zdobywał swoje doświadczenie w wielu miejscach, między innymi w restauracji Warszawa Wschodnia Mateusza Gesslera.
Do restauracji wybraliśmy się w poniedziałek. Zdaję sobie sprawę, że dla każdej restauracji to najgorszy dzień tygodnia. Przeważnie nie ma świeżych owoców morza, często tego dnia szef kuchni ma wolne. Jednak to był piękny słoneczny dzień i stwierdziliśmy, że będzie idealny na degustacyjny obiad. Usiedliśmy na zewnątrz, w bardzo przyjemnej altance.
Menu i karta win
Czytając kartę dań od razu zwracamy uwagę na informacje zawarte przy pozycjach w menu. Dają do zrozumienia, że restauracja i kucharze są otwarci na sugestie i potrzeby gości oraz odpowiadają na pytania, które być może chcielibyśmy im zadać. To duży plus. Przykład: „Serwujemy wyłącznie mięsa najwyższej jakości i świeżości, maksymalnie do 48 godzin od uboju. Jeżeli w danym dniu nie serwujemy tatara oznacza to, że dostępne na rynku mięso nie spełniło naszych oczekiwań. Brak tej przystawki nie jest skutkiem naszych zaniedbań. W takiej sytuacji prosimy o wyrozumiałość”.
Karta dań nie jest za długa, co jest oczywiście plusem. Sześć propozycji przystawek, cztery sałaty, kilka makaronów do wyboru (w tym razowy i bezglutenowy – brawo), pizza i cztery rodzaje zup. Możemy zamówić steki wołowe – dobrze, że jest rostbef i antrykot (sezonowany w świetnej cenie 32 pln), a nie tylko polędwica, która jak wiadomo do steków nie jest najlepsza. Polędwiczka wieprzowa, cielęcina, jagnięcina, piersi kacze i kurczak. Czyli jest wszystko. Z dań rybnych możemy zjeść sandacza, dorsza bądź ośmiornicę. Moją uwagę zwróciła pizza na spodzie z kalafiora, ale o tym później.
Nie mogłam oczywiście nie spojrzeć na menu dla dzieci. I tutaj bardzo pozytywne zaskoczenie. Jeśli złożysz zamówienie w weekendy o wartości 50 pln Twoje dziecko ma swoje danie bezpłatne. Zatem ja z mężem musimy złożyć zamówienie za 150 pln i nasze Czosnki jedzą za darmo. Idealnie.
Karta win trochę krótka, ale wina w bardzo przystępnej cenie (obejrzałam ją już w domu na stronie internetowej restauracji) . Będę pewnie celowała w Hiszpanię lub Włochy, bo te lubię najbardziej. A włoskie wina z La Melisy znam bardzo dobrze, bo pochodzą z hurtowni mojego znajomego. Mogę zatem z czystym sumieniem polecić.
Co zamówiliśmy
Jeśli jest tatar wołowy w karcie to wiadomo, że muszę go zamówić. Tak też się właśnie stało. Na przystawki zamówiliśmy z Michałem tatara i pierożki w trzech odsłonach – z cielęciną i grzybami, kaczką i pomidorową konfiturą oraz sandaczem w sosie śmietanowym. Na danie główne skusiliśmy się na intrygującą pizzę na spodzie z kalafiora z kurczakiem, mozzarellą i papryką i stek z rostbefu z grillowanymi warzywami i ziemniakami gratin.
Przystawki
To tak… ciasto pierożków było za twarde i za grube. W porcji są trzy pierożki, każdy jest innej wielkości. W dwóch mniejszych ilość farszu jest tak mała, że trudno wyczuć ich smak. Duży najsmaczniejszy, z najlepszym ciastem. Konfitura niepotrzebna. Sos śmietanowy za ciężki. Naszym zdaniem nienajlepsza przystawka. Jej cena to 12 pln. Można powiedzieć, że adekwatna do wielkości i jakości dania.
Tatara wołowego można zamówić doprawionego od razu przez kucharza bądź poprosić o wszystkie składniki podane oddzielnie, aby samemu złożyć sobie danie na talerzu. Wybraliśmy opcję pierwszą, żeby sprawdzić smaki kucharza. Okazały się udane. Dobrze doprawione mięso. Nie musiałam dosalać, a to nieczęsto się zdarza. Dołożylibyśmy nieco więcej ogórka kiszonego i cebulki, ale to małe szczegóły. Przyczepiamy się też do konsystencji wołowiny – była za mocno posiekana albo nawet zmielona. Obydwoje lubimy czuć kawałki mięsa w tatarze. Zastanawiają nas też podane na talerzu w dużej ilości grube kawałki soli. Nie służą zapewne do doprawienia tatara, bo są za wielkie. Co zatem dzieje się z nimi potem? Czy trafiają do kosza czy są wykorzystywane ponownie?
Dania główne
Rostbef sezonowany przygotowany był w punkt. Pyszne soczyste mięso, to lubię. Świetne dodatki – chrupiące nie przeciągnięte warzywa i bardzo pasujące dobrze przyrządzone gratin ziemniaczane. Ogromna porcja. Danie kompletne.
Hitem natomiast okazała się pizza na spodzie z kalafiora. Trzeba było na nią troszkę dłużej poczekać (o czym poinformowała nas kelnerka podczas składania przez nas zamówienia), ale naprawdę było warto. Świetne bezglutenowe ciasto z kalafiora, fajnie chrupiące po bokach. Może niektórych odstraszyć cena, ale uważamy, że 35 pln to nie jest za dużo za porządną porcję zdrowej pizzy z fajnymi dodatkami. Kurczak na pizzy też przygotowany w punkt – soczysty i miękki, a nie wysuszony, co niestety często się zdarza. Dobry sos pomidorowy. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem tego pomysłu. Brawo.
Wystrój lokalu/atmosfera i obsługa
Wnętrze restauracji jest bardzo przyjemne i ciepłe. Na zewnątrz stoliki i altanka, przy której siedzieliśmy. Obsługa profesjonalna i kompetentna. Pani pewnie doradziła jakie mięso powinniśmy wybrać. Jednak, gdy poprosiliśmy o wino – ja kieliszek białego, a Michał kieliszek czerwonego, Pani bez pytania ani żadnej informacji o ofercie win w restauracji przyniosła nam wino domowe. Jak zapytałam jakie to wino i czemu akurat to nam proponuje, dowiedzieliśmy się, że tylko to wino można zamówić na kieliszki. Pani nie wiedziała niestety jakie to wino. Miała się dowiedzieć i troszkę jej z tym zeszło. W międzyczasie dowiedzieliśmy się u źródła (właściciela hurtowni, która dostarcza włoskie wina do La Melisy) – białe to Pinot Nero, a czerwone Barbera. Nie dostaliśmy karty win, a szkoda, bo to dla nas ważny punkt w ofercie restauracji.
Minusik jest niestety za maleńki kącik dla dzieci – zdjęcie poniżej. Zwracam zawsze na to uwagę, bo to bardzo ważny punkt, gdy ma się trójkę dzieci. edit – dowiedziałam się przy ponownej wizycie w La Melisie, że dzieci dostają kartkę z kucharzem do pokolorowania i kredki. No, to możemy przychodzić.
Oceniamy także toaletę – niestety często się zdarza, że jest pomijana, bywa brudno i nieładnie pachnie. Tym razem na szczęście było idealnie – czysto, pachnąco. Uzupełnione mydło i papier toaletowy.
Podsumowanie
La Melisa cafe and restaurant wypadła bardzo dobrze. Należałoby trochę popracować nad przystawkami i będzie sztos. Cieszy mnie, że dania główne nie zawiodły, a wręcz pizza na spodzie z kalafiora przeszła nasze wszystkie oczekiwania. Wrócimy na pewno w którąś środę lub czwartek, aby spróbować owoców morza, które obydwoje uwielbiamy.
Nasze oceny i finalna ocena restauracji poniżej. Jak widzicie, nie zawsze zgadzamy się ze sobą w 100%
La Melisa cafe and restaurant
26-600 Radom
ul. Mieszka I 22A
tel.: 505 100 600
e-mail: catering@lamelisa.pl
*wszystkie zdjęcia w tym wpisie oraz grafika z naszymi ocenami są autorstwa Michała FotoMajk