Jabłecznik alzacki

Desery nie są i nigdy nie były moją najlepszą stroną. Uczę się wciąż i pewnie długo mi zejdzie zanim dobrze się „poczuję” w tej dziedzinie kulinariów. Dlatego też raczej nie zdarza mi się piec ciast, które zupełnie sama wymyśliłam. Przeważnie posiłkuję się jakimiś przepisami i radami. Tak było i tym razem. Postanowiłam upiec ciasto z jabłkami. W książce „Mała szkoła pieczenia”, nie najnowszej, bo z 1997 roku, znalazłam ciekawy przepis o nazwie jabłecznik alzacki. Pyszne ciasto się upiekło moi mili.

Jabłecznik alzacki

Przyrządzenie:
Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiej do dużej miski. Dodaj cukier, szczyptę soli i cukier waniliowy.
Dodaj twaróg, wlej mleko i olej. Wszystkie składniki dokładnie wymieszaj i zagnieć. Przykryj folią i odstaw na 30 minut do lodówki.
Po tym czasie na posypanej mąką stolnicy rozwałkuj ciasto  i wyłóż je w formie na tartę. Odetnij wystające na brzeg formy części ciasta.
Nagrzej piekarnik do 200 stopni.
Obierz jabłka i pokrój na ćwiartki. Usuń z nich gniazda nasienne. Wypukłą stronę jabłek ponacinaj wzdłuż i skrop sokiem z cytryny. Ułóż na cieście.
Podpiecz ciasto w piekarniku przez 8 minut.
W tym czasie wymieszaj jajka ze śmietaną i cukrem. Polej tą mieszaniną jabłka na podpieczonym cieście i piecz jeszcze około 25 – 30 minut.
Po ostudzeniu posyp jabłecznik cukrem pudrem.
Smacznego!
 
Jabłecznik alzacki
Jabłecznik alzacki

ciasto półkruche:

  • 150 g mąki
  • 0,5 torebki proszku do pieczenia
  • 40 g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 75 g twarogu (ja miałam półtłusty)
  • 2 łyżki mleka
  • 3 łyżki oleju kukurydzianego (ja użyłam ryżowego)
nadzienie:
  • 4 – 5 jabłek kwaskowych
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 100 g cukru
  • 3 jajka
  • 1/8 l śmietany (ja użyłam 12%)
  • 1 łyżka cukru pudru