Białogóra, czyli gdzie jeżdżę nad polskie morze

Przyznaję, że ze względów pogodowych, na wakacje wolę wyjeżdżać za granicę. Do miejsc, w których słońce jest gwarancją. Uwielbiam jednak także nasze polskie morze, dlatego staram się raz w roku tam wybrać. A jeśli polskie morze to tylko Białogóra – wieś położona między Władysławowem a Łebą.

Białogóra – moje wspomnienia…

Białogóra
Plaża Białogóra

Właśnie sobie uświadomiłam, że do Białogóry jeżdżę już od 20 lat! Wuj mojego taty był komandorem Marynarki Wojennej, a w Białogórze była i jest do tej pory jednostka wojskowa. Obok niej znajdowało się kilka domków letniskowych. Jeden z nich właśnie należał do wujka i ciotki mojego taty. Tata mój jeździł tam już zdecydowanie wcześniej, a całą naszą rodziną zaczęliśmy jeździć, gdy domek stał się własnością moich rodziców. Domek stał w środku sosnowego lasu, zaraz przy plaży. Bajka. Szerokie, czyste i piękne plaże, kiedyś jeszcze prawie puste.

Dyskoteka…

Jak byłam młodsza nie byłam taka szczęśliwa z lokalizacji domku, bo do „centrum” i cywilizacji była około dwukilometrowa droga przez las. Zatem nie było mowy o wieczornym samodzielnym wracaniu ze spotkań ze znajomymi albo z dyskoteki 🙂 Tata musiał po mnie i moją siostrę przyjeżdżać samochodem.

Teraz dyskoteki już w Białogórze nie ma. Może to i lepiej, bo jestem zdecydowanie starsza i wiejska dyskoteka teraz zapewne tylko by mnie drażniła 😉 Nie ma także naszego domku w lesie, bo w 2007 roku Nadleśnictwo Choczewo wypowiedziało nam umowę wynajmu gruntu. Mieliśmy nawet taki pomysł, żeby domek przenieść do „centrum” Białogóry i dzierżawić ziemię, ale to się nie udało. Pan, który miał się tym zająć przez 2 lata nie wykonał tego zadania i daliśmy z tym spokój. Teraz wynajmujemy w różnych miejscach, ale o tym poniżej.

Bazyland

Był też w Białogórze Bazyland… Bar, który prowadził Marian Golonka z żoną Ulą, synem Michałem i synową Jolą. Otworzyli go w 1995 roku i tam po raz pierwszy piliśmy piwo Amber. I polubiliśmy bardzo. I właśnie było tak, że wszędzie w Białogórze był Amber. Oczywiście, najprzyjemniej piło się go Bazylandzie.

Niestety, nie wiem dlaczego – już nigdzie w Białogórze nie napijesz się Amberka z kija 🙁 Bazyland był wyjątkowy, bo tacy też tam ludzie pracowali. W żadnym innym miejscu nie było takiego klimatu. Wieczorami muzyka na żywo i wszyscy śpiewali: „piwa, nalejcie piwa, nalejcie piwa z tej starej beczki od Mariana”! Nie było gdzie siedzieć, większość osób stała, ale nikomu to nie przeszkadzało, bo tam było najlepiej po prostu.

W 2011 roku Bazyland spłonął. Wielki to był dla nas smutek, ale na szczęście właściciele go odbudowali. Na krótko jednak, bo w 2013 roku został bezpowrotnie zamknięty. Nie wiem jakie były powody, ale słyszałam, że być może wynikało to z nowej polityki w Białogórze. Mieli w planach poszerzenie i wybetonowanie drogi nad morze. I tak się rzeczywiście stało – droga jest teraz piękna i szeroka. Choć, wielka szkoda, że nie ma już Bazylandu.

Białogóra
Białogóra – Bazyland
Białogóra
Białogóra – Bazyland

I droga dzisiaj, bez Bazylandu

Bialogóra
Białogóra – droga na plażę

Nata

Od zawsze też chodziłam do Naty. Na bilard i naleśniki głównie. Teraz mocno się rozbudowali. Zjesz tam całkiem niezłą pizzę, obiady tzw. domowe, naleśniki, gofry i pierogi. Pierogi lepią sami i muszę powiedzieć, że są nawet w porządku. Ciasto jest za grube, ale farsz daje radę. Mają też śniadania w mega przystępnej cenie. Za 8 pln masz zestaw z kawą albo herbatą. Tak że nie opłaca się nawet samemu robić zakupy i robić śniadania. A poza tym Nata jest spoko, bo ma super właścicieli, z którymi znam się już tak długo. Zawsze mili i uśmiechnięci. To miejsce też lubię bardzo.

Nata

Białogóra
Białogóra – Nata

Nata

Nata

Na śniadanie polecam chodzić także do Antonio. Ceny wyższe niż w Nacie, ale zestawy są większe. Jajecznica idealnie przygotowana.I pyszna kawa. Jest mały placyk zabaw dla dzieci, co jest dla mnie bardzo ważne. Tutaj właśnie była kiedyś dyskoteka 🙂

Antonio

Antonio

Antonio

Na gofry w Białogórze musicie iść koniecznie do baru Nina. Spójrzcie – tam zawsze są takie kolejki, ale warto w nich troszkę postać.

bar nina

Bursztynowa Białogóra

W Bursztynowej jadłam naprawdę dobrą pizzę (z 4 serami i szynką). Moim dzieciom bardzo smakował makaron zapiekany. Śniadania są tutaj jednak za drogie. Mają bardzo dobrą kawę i najlepsze lody w Białogórze. Pierwsze stoisko jest tuż obok Bursztynowej, a kolejne – Lodowa Kraina, odrobinę dalej, po prawej stronie, w drodze na plażę. Lody produkują sami – mega smaki, np. moijto albo sorbet mango. Pyszne były także snickersowe, ciasteczkowe, zresztą – wszystkie przepyszne.

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Smutne to, że nad morzem ciężko jest dostać świeżą, nie mrożoną rybę. Jadłam jednak dobrego pstrąga w Złotej Rybce i mogę polecić to miejsce. Zanim zamówicie, zapytajcie zawsze, która ryba jest świeża. No, chyba, że Wam wszystko jedno. Marcin zamówił jego ulubioną pozycję – schabowego z ziemniakami i kapustą zasmażaną 🙂 Dzieci jadły gołąbki. Wszyscy byliśmy zadowoleni.

Białogóra

W „centrum” Białogóry, za warzywniakiem jest miejsce, w którym kupicie wędzone ryby. Codziennie o godz. 18:00 są świeże, jeszcze cieplutkie. Mają tam także pyszne pieczone przez nich pieczywo, ciasto drożdżowe i wędzony na miejscu krowi ser. Polecam zdecydowanie!

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Na wspaniałe desery, dobre wino i kawę koniecznie trzeba iść do Cafe Regent. Doskonałe wszystko i bardzo fajny klimat. Koniecznie zjedz tort bezowy – pozycja obowiązkowa. Możesz tam spotkać znane osobistości, np. Radosława Piwowarskiego, którego widzę w Białogórze prawie zawsze 🙂

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Białogóra

W tym roku w Białogórze byłam po dwuletniej przerwie, dlatego może jest więcej miejsc, w których warto zjeść, a o których nie wiem. Podczas tego pobytu nie zdołałam też oczywiście wszędzie czegoś spróbować. Jeśli są jakieś miejsca, które są godne polecenia – piszcie proszę w komentarzu, a następnym razem je odwiedzę.

Zawsze, gdy jesteśmy w Białogórze musimy wybrać się na obiad do dwóch miejsc. Do restauracji Ewa Zaprasza w Sasinie i do restauracji Pekin we Władysławowie. To są nasze obowiązkowe punkty na polskiej mapie gastronomicznej nad morzem.

Ewa Zaprasza – Sasino

Restaurację Ewa Zaprasza odkryliśmy już dawno temu. To niepozorne miejsce między Białogórą a Łebą. Mają tam pyszne domowe, świeże jedzenie i obłędne ciasta. Czekadełko – śledzie z cebulką w śmietanie, po prostu wymiata. Odkąd po raz pierwszy je zjadłam, od tamtej pory pokochałam śledzie. W sumie byliśmy tam już na pewno kilkadziesiąt razy, a nigdy się nie zawiedliśmy. Zawsze wszystko pyszne. Kiedyś moim numerem 1 było mięsne fondue z wieloma sosami – bajka. Teraz karta jest oczywiście inna. Tym razem zachwyciłam się chłodnikiem z szyjkami rakowymi i cielęciną ze szpinakiem w sosie z migdałami. Jednak każde danie, którego próbowałam było idealne. Polecam to miejsce na 100%. W sezonie letnim konieczność rezerwacji stolika. A i porcje drugich dań są naprawdę duże.

Ewa Zaprasza

Ewa Zaprasza

Ewa Zaprasza

Ewa Zaprasza

Czosnek w Pomidorach

Ewa Zaprasza

Czosnek w Pomidorach

Władysławowo restauracja Pekin

Do restauracji Pekin we Władysławowie jeździmy także od wielu lat. Byliśmy tam mnóstwo razy. Tam karta nie zmieniła się wcale, choć w międzyczasie zmienił się szef kuchni. Ważne, że gotują tam Chińczycy. Próbowaliśmy tam wielu dań i wiemy, które lubimy najbardziej. Musisz tam zjeść pierożki, wieprzowinę na ostro – gorący półmisek (chyba wygrywa), wieprzowinę w sezamie, krewetki po seczuańsku, kurczaka z orzeszkami ziemnymi, ogórka kwaśno – pikantnego i oczywiście ryż z jajkiem i warzywami do tego. My zamawiamy zawsze wiele dań i wszystko jemy razem. Jeszcze się nie zdarzyło, żebym wyszła stamtąd głodna. Nie da się ukryć, że wnętrze restauracji jest mało przyjemne. Od lat nie zmienione. Gdybym teraz weszła tam po raz pierwszy, myślę, że bym raczej nie została. To zdecydowanie powinni zmienić. Ale jedzenie wygrywa.

Pekin Władysławowo

Pekin Władysławowo

Pekin Władysławowo

Pekin Władysławowo

Pekin Władysławowo

Noclegi w Białogórze

To tyle będzie o jedzeniu. Jeszcze parę słów o noclegach w Białogórze. Nie byłam w wielu, bo jak pisałam wcześniej, kiedyś mieliśmy tam domek. Potem byliśmy raz w Mijamar – jest zdecydowanie za drogi. W pensjonacie Bursztynowa zadomowili się prawie moi rodzice, od paru lat jadą do „swojego” apartamentu. Dla nich i mojego brata ok, ale z trójką dzieci to nie jest wygodne miejsce. Do pokoju trzeba iść po schodach i nie ma miejsca na zabawę, plac zabaw.

Morska Kraina

Dlatego w tym roku wybraliśmy się do domku w Morskiej KrainieMiejsce idealne, w centrum Białogóry, ośrodek ogrodzony, z dużym placem zabaw dla dzieci. Domek czysty i bardzo dobrze wyposażony. Niestety obsługa beznadziejna. Po tym jak moi rodzice, którzy mieszkali właśnie w Bursztynowej, wieczorem nas odwiedzili i zostali do około godziny 23 wieczorem, drugiego dnia rano Pan, który zarządzał ośrodkiem zaprosił nas do recepcji w celu opłacenia noclegu za dwie dodatkowe osoby. Na szczęście monitoring działał 🙂 W domku na ścianie wisi regulamin oraz cennik. Każda rzecz, która jest w domku jest dokładnie wyceniona. Za małą łyżeczkę, którą ewentualnie zgubisz musisz zapłacić 10 pln… Nigdy nigdzie wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. W domku nie możesz także smażyć ryb. Zresztą, spójrzcie sami…

Morska Kraina

Morska Kraina

Morska Kraina

W związku z tym nie wiem gdzie będziemy mieszkać w przyszłym roku w Białogórze. Może ktoś z Was może coś polecić. A może coś w Dębkach, które też bardzo lubimy?

Pomijając niesmak związany z wyborem Morskiej Krainy, Białogórę kocham i było mi tam, jak zawsze, fantastycznie. Zastanawiam się tylko czy dobrze zrobiłam, że Wam ją właśnie pokazałam. Bo wcale nie potrzeba tam więcej turystów 🙂

Czosnek w Pomidorach

Czosnek w Pomidorach

Czosnek w Pomidorach

Białogóra

Białogóra

Białogóra

Czosnek w Pomidorach