Król Skandynawii – przepis, który zajął II miejsce w finale Electrolux SuperChef

Król Skandynawii – przepis, który zajął II miejsce w finale Electrolux SuperChef

Ten post będzie zdecydowanie dłuższy od pozostałych. Mam Wam baardzo dużo do opowiedzenia…

Zacznę od wspaniałej nowiny – zdobyłam II miejsce w finale konkursu Electrolux SuperChef!!! Finał odbył się w sobotę 22/06/2013 w warszawskiej Królikarni, podczas Good Food Fest.
Strasznie ucieszyło mnie i pozytywnie zaskoczyło zakwalifikowanie się do ścisłej trójki. Już Wam piszę dlaczego… Konkurs trwał już od miesiąca, były trzy zadania:
– Cannes (należało przygotować przystawkę, która pasuje na czerwony dywan w Cannes)
– Love Food (sałatka przygotowana z miłości, z miłością, dla ukochanej osoby)
– Home Sweet Home (deser „domowy”, kojarzący się z domem)
Wiadomości, w której zawarta była informacja na temat pierwszego zadania (Cannes), nie przeczytałam niestety w całości.:) Zupełnie nie wiem jak to się stało, ale efektem mojego niedopatrzenia było to, że zgłosiłam do konkursu przepis na polędwiczki wieprzowe z sosem truflowym i szparagami… Gdy dostałam maila od Electrolux’a, że niestety w I zadaniu nie otrzymałam punktów kwalifikujących mnie do bycia laureatem, przeczytałam, że należało przygotować przystawkę. Wcześniej przeczytałam jedynie informację „Cannes” i sądziłam, że polędwiczki z truflami idealnie pasują do tematu:) Po tym zadaniu, przyznam, że mocno straciłam wiarę w moje możliwości, ale mocnego „kopa” dały mi głosy osób na moje danie – zdobyłam 3 miejsce w głosowaniu internautów.
W drugim zadaniu również niestety nie dostałam żadnego głosu od jurorów i byłam naprawdę mocno zawiedziona. Sałatka, którą przygotowałam na temat drugi była pyszna i szczerze wierzyłam, że znajdzie uznanie również jurorów. Na szczęście i tym razem internauci mnie nie zawiedli, to danie zajęło 2 miejsce w tej konkurencji!
Gdy przygotowywałam się do zadania 3 wiedziałam, że musi to być coś super i postanowiłam dać z siebie totalnie wszystko! Przygotowałam doskonałą pieczoną gruszkę z nadzieniem imbirowym, którą podałam na kremie angielskim. Byłam przekonana, że ten deser musi wreszcie zostać zauważony przez szanowne grono jurorskie:) I tak się rzeczywiście, na szczęście stało! Od jurorów dostałam 2 miejsce i po raz kolejny od internautów mnóstwo głosów – również 2 miejsce. I ta moja „kochana gruszka” sprawiła, że udało mi się zakwalifikować do finału konkursu Electrolux SuperChef!:)

Finałowe zadanie brzmiało „Scandinavian Design” – danie główne inspirowane stylem skandynawskim. Finał, jak już pisałam wcześniej, odbywał się podczas Good Food Fest w warszawskiej Królikarni. Oprócz mnie do finału zakwalifikowały się dziewczyny z blogów: http://yummy-lifestyle.blogspot.com/ oraz http://bakeandtaste.blogspot.com/. Na przygotowanie dania miałyśmy 1 godzinę. Jurorami w konkursie byli: Ewa Ehmke (dietetyczka, pracownik naukowy, prowadzi bloga: http://mlekiemimiodem.wordpress.com/), Kuba Korczak (pasjonat, artysta kulinarny, poszukiwacz smaków, kucharz) oraz Krzysztof Żurek (szef kuchni krakowskiej restauracji „Pod Różą”). Muszę przyznać, że mocno się zestresowałam i długo zastanawiałam się co przyrządzić. I tutaj „uratował” mnie przepis, którego nauczył mnie (Mój Mistrz:)) Kurt Scheller: łosoś pieczony w bardzo niskiej temperaturze (do 80C). Jest to technika „przed” sous-vide. Tak przygotowana ryba jest niezwykle delikatna, ma niesamowitą strukturę i zupełnie inny smak niż np. pieczona standarową techniką czy smażona. Postanowiłam podać ją z rozmarynowym ryżem, odrobiną puree ziemniaczano – selerowym, kawiorem z łososia i borówkami własnego wykonania. Łososia nazwałam „Królem Skandynawii”.
Danie wyglądało i smakowało idealnie, tak jak chciałam, byłam bardzo zadowolona z efektu.
Zajęłam II miejsce i jestem bardzo szczęśliwa – nagrodą był piekarnik parowy Electrolux:)
Pierwsze miejsce zajęła Kinga Biel, prowadząca blog http://yummy-lifestyle.blogspot.com/, która przygotowała smakowicie wyglądające polędwiczki. Choć szczerze myślę, że moje danie w tym zadaniu lepiej „wpasowało” się w temat, to wiem, że Kinga powinna zdobyć tytuł SuperChefa. We wszystkich wcześniejszych zadaniach miała miejsce I – według głosów jurorów oraz internautów.
Kinga i Kasia – raz jeszcze – Wielkie Gratulacje!!!

Zapraszam przepis na „Króla Skandynawii”:

Przepis na dżem:
– Do garnuszka wlej około 1/2 szklanki wody i wsyp pół szklanki cukru. Podgrzej i gdy cukier się rozpuści dodaj 2 obrane i pokrojone w kostkę jabłka, 2 goździki i 1 łyżeczkę cynamonu. Gotuj 15 minut. Wrzuć 3 szklanki borówek. Zamieszaj i gotuj kolejne 15 minut aż sos zacznie gęstnieć. Wyjmij goździki. Nałóż dżem do słoika, zakręć i wstaw go do gotującej się wody na około 10 minut. Wyjmij słoik i postaw go do góry dnem.

Przygotowanie:
Umytego łososia podziel na 3 porcje po około 150 – 200 g. Skrop oliwą z oliwek, posyp solą morską i wstaw do piekarnika nagrzanego do 78C na 40 minut. Łosoś będzie gotowy gdy końcówka noża bez problemu będzie wchodziła w rybę i gdy skóra z łatwością odejdzie.
W czasie pieczenia łososia przygotuj ryż i puree. Ugotuj ryż w wodzie z odrobiną soli oraz z gałązką rozmarynu.
W innym garnku ugotuj w lekko osolonej wodzie obranego i pokrojonego w kostkę ziemniaka oraz selera. Gdy będą miękkie, odcedź wodę, dodaj łyżeczkę masła i ubij na puree.
Cytrynę pokrój na ćwiartki i zgrilluj na suchej patelni.
Gdy łosoś będzie gotowy, układaj na talerzu, po kolei: ryż, łososia, puree, kawior. Obok polej porcję dżemu z borówek, połóż zgrillowaną cytrynę i gałązkę rozmarynu. Całość posyp świeżo zmielonym pieprzem lub kilkoma ziarenkami soli morskiej z chilli.

Smacznego!:)

 

 


Teraz słów kilka o Good Food Fest…
Po przeczytaniu bardzo ciekawego programu festiwalu nastawiłam się na niesamowite 2 dni. Finał, w którym brałam udział był dla mnie ogromnym przeżyciem i to wydarzenie wspominam bardzo przyjemnie, ale poza tym, niewiele mogę dobrego powiedzieć.
A szkoda…, bo myślę, że stało się tak ze względu na bardzo niską frekwencję „zwiedzających”. Sądzę, że trochę nieprzemyślaną „sprawą” były ceny biletów – w dniu imprezy kosztowały 30 pln za jeden dzień (wcześniej 25 pln) i 50 pln za dwa dni (wcześniej 40 pln). Od razu pomyślałam sobie o tym, że gdyby ze mną na tę imprezę przyszedł mój mąż i 3 dzieci to musielibyśmy wydać za 1 dzień 150 pln a za dwa 250 pln!!! I w sumie tylko za to, że weszlibyśmy do parku, bo wszystko co mieli do spróbowania wystawcy (których było niewielu niestety..:(), było dodatkowo płatne.
Wiem, że nie brzmi to najlepiej, ale nie mogłam tego faktu pominąć w tym poście.
Było też oczywiście mnóstwo fajnych elementów festiwalu…

Raz jeszcze wspomnę o konkursie Electrolux – muszę przyznać, że „ekipa” Electrolux’a była przemiła, bardzo pomagająca, otwarta i wspierająca. Pozdrawiam wszystkich i raz jeszcze dziękuję!:)

Jestem pod ogromnym wrażeniem „występu” chłopaków z thefood.pl!!! Wielkie brawa i kłaniam się naprawdę nisko. Chciałabym kiedyś zgłębić wiedzę o kuchni modernistycznej, tak jak Oni.

Moje zainteresowanie wzbudziło również polskie wino, które pochodzi z winnicy Płochockich. Spróbowałam wszystkich, które produkują i muszę przyznać, że są naprawdę dobre. To miłe, że w Polsce można napić się dobrego, polskiego wina..:) Nie omieszkałam zabrać butelki ze sobą do domu.

Muszę napisać również o wyrobach ceramicznych Bożena Wiślicka, Jan Marcin Witkowski –  www.bmw.art.pl. Uwielbiam takie piękności. Kupiłam sobie cudne pierścienie na serwetki. Widziałam też talerze, miseczki.., myślę, że jeszcze zajrzę do nich na zakupy.

Bardzo przyjazna atmosfera trwała w „strefie blogera”. Byłam tam niestety niedługo, ale fajnie było spędzić czas z „ciepłymi” i otwartymi ludźmi.

Dla mojego taty, w dniu Jego święta (dzień ojca), kupiłam Yerba Mate oraz „profesjonalne” naczynie do picia tej herbaty. Bardzo był zadowolony. Herbaty oczywiście wcześniej spróbowałam – była naprawdę dobra. Jeśli nie wiecie gdzie kupić takie cuda, to jest strona: www.yerbaciarnia-terere.com/sklep.

Dostałam fajną rzecz od Lukspomad’y http://lukspomada.pl/. Jeszcze nie wiem do czego wykorzystam prezent, ale bardzo ciekawa jestem tego smaku:)

Muszę oczywiście napisać, że na festiwalu pojawiły się takie znakomitości jak: Kurt Scheller (pamiętajcie: Mój Mistrz:), Paweł Oszczyk czy Joseph Seeletso.

Pomimo tego, że na początku trochę ponarzekałam na festiwal, ja się bawiłam dobrze.
Mam jednak nadzieję, że następny Good Food Fest będzie bardziej przyjazny finansowo dla wszystkich i podpis, który widnieje pod nazwą – „Warszawa Stolicą Smaku” nie będzie tylko całkiem niezłym sloganem, a wizytówką, która na zawsze „wpisze się” w serca i umysły wszystkich kochających dobre jedzenie i gotowanie na najwyższym poziomie.